Confederation Cup 2016
W miniony weekend (14-16.05.2016) razem Kadra Polski Mixed, z którą jesteśmy w trakcie przygotowań do tegorocznych Mistrzostw Świata w Londynie byliśmy na turnieju Confederation Cup we Frankfurcie nad Menem. Był to pierwszy turniej, na jaki pojechaliśmy i mieliśmy możliwość grania przeciwko innym reprezentacjom w warunkach turniejowych. Przed turniejem panowały różne nastroje, ale w głównej mierze nacechowane pozytywnym nastawieniem, motywacją do działania i chęcią sprawdzenia się.
Pierwszego dnia jednak zamiast jajka na miękko na śniadanie dostaliśmy solidny zimnym prysznic prosto na głowę. Pewni siebie i wygranej wyszliśmy na mecz przeciwko Słowakom, bardzo szybko zostaliśmy sprowadzeni na ziemie. Jak się okazało już w pierwszej połowie, połączenie stylów gry 28 osób jest nie lada wyzwaniem. Podczas zgrupowań nie było widać tak wielu wyraźnych różnic pomiędzy przyzwyczajeniami naszych zawodników. Dopiero jak wyszliśmy na mecz przeciwko nieznanym nam przeciwnikom to zobaczyliśmy jak dużo pracy jest jeszcze przed nami. Pogoda również nie była dla nas łaskawa, nie dość, że był spory wiatr to potrafił on zmienić swój kierunek kilka razy w ciągu jednej godziny. Słowacka zona i precyzyjne hucki Martina Keseg nie pozwoliła nam zdobyć przewagi punktowej i mecz zakończył się wynikiem 8-11 dla naszych południowych sąsiadów.
Drugie starcie tego dnia odbyło się z Hiszpanami, było dla nas nie mniejszym zaskoczeniem i jeszcze większym ciosem niż poranna przegrana. Dziewczyny ze słonecznego półwyspu iberyjskiego, które dostawały dysk równie rzadko, co spada u nich śnieg, ale dzięki temu robiły ogromna robotę, gdyż wszystkie złapane przez nie dyski były dokładnie wtedy gdy się tego nie spodziewaliśmy i już myśleliśmy, że ten mecz może się jeszcze dla nas dobrze skończyć. Poza skradającymi się gdzieś w rogu zony dziewczynami, Hiszpanie dosadnie pokazali nam jak dużą przewagę daje im trenowanie w akompaniamencie morskiej bryzy i doskonałe wykorzystywanie obecności wiatru na boisku. Schodząc z tego meczu przegranym, chyba każdy z nas obmyślał w głowie swój tygodniowy grafik i zastanawiał się gdzie można jeszcze upchnąć dodatkowe treningi rzutowe.
Gorzkie doświadczenia pierwszego dnia były trudne do zaakceptowania i przełknięcia, dały nam dużo do przemyślenia ale i jednocześnie bardzo nas zbliżyły do siebie. Przeżywanie tak skrajnych emocji wspólnie jest jednym z najlepszych team buildingów. Na koniec dnia po krótkiej regeneracji i porządnym posiłku spotkaliśmy się na wspólną naradę, która trwała do późnych godzin wieczornych, podczas której każdy miał możliwość wyrzucenia z siebie wszystkich żali i przemyśleń. Niektóre kwestie zostały rozwiązywane na bieżąco, a niektóre pozostawione naszym trenerom do przemyśleń. Jedno jest pewne, każdy miał o czym myśleć przed snem.
Drugiego dnia turnieju pierwsze spotkanie mieliśmy z kadra Wielkiej Brytanii i obecnymi mistrzami Europy. Już od samego rana było można odczuć nutkę stresu i skupienia wśród nas wszystkich, a przede wszystkim trenerów. Tak jak zostało to ustalone poprzedniego wieczora, spotkaliśmy się przed meczem na jeszcze dłuższą i bardziej intensywną rozgrzewkę niz wcześniej. Już na rozgrzewce była odczuwalna diametralna zmiana jaka nastąpiła po przeżyciach z dnia poprzedniego, każdy podchodził do każdego rzutu, każdego cutta z precyzją i skupieniem. Kolejne 90 minut było już tylko i wyłącznie walką z przeciwnikiem a nie z pomiędzy nami tak jak to było w meczach ze Słowakami i Hiszpanami. Mecz był zacięty do ostatniej minuty i tym razem to my zdobyliśmy ostatni punk, który pozwolił nam wygrać ten mecz w universe point 13:12
Każdy z duma czyta twitta wrzuconego przez reprezentację Wielkie Brytanii z niedzielnego poranka:
Day 2 of #ConfederationsCup was a little crazy: sudden death loss to Poland followed by comprehensive win over Germany. En route to top pool
— GB Mixed (@GB_Mixed) May 15, 2016
Chwile po sukcesie z obecnymi mistrzami Europy czekało nas spotkanie z Czechami, z którymi gramy najczęściej ze wszystkich spotkanych we Frankfurcie drużyn. Wydawało by się że mecz będzie łatwiejszy niż poprzedni, ale jak wiadomo nie zawsze wszystko jest po naszej myśli. Czesi mają bardzo podobny styl gry do naszego, dużo cuttów, dużo hucków i bardzo intensywną obronę. My niestety nie zagraliśmy tak dobrze jak w porannym meczu z Wielką Brytanią i mecz zakończył się wynikiem 9:13 dla Czechów. Ich bardzo bliskie mecze z Wielką Brytanią i Niemcami to nie był przypadek. Jednak dla nas ten mecz był bardzo ważny również z innego względu. Dał on dużo możliwości na sprawdzenie się naszym dziewczynom, ponieważ Czesi tak jak my starają się grać jak najczęściej przez płeć piękną.
Ostatnim meczem drugiego dnia był mecz z reprezentacją Finlandii, który zakończył się wynikiem 15:5 dla nas. Jak sam wynik pokazuje, nie był on dużym wyzwaniem, wiec wykorzystywaliśmy go do nauki jeszcze nie opanowanych przez nas w 100% nowych zagrywek. I takim miłym akcentem zakończyliśmy drugi dzień rozgrywek we Frankfurcie.
W poniedziałek, trzeciego dnia turnieju pierwszy mecz mieliśmy przeciwko kadrze Niemiec. Był on szczególnie trudny dla linii ofence, ponieważ Niemcy postawili niesamowicie ciężką zonę składającą się z 5 osób kryjących linię handlarską i dwóch bardzo wysokich mężczyzn kryjących resztę boiska. Nie można pominąć warunków atmosferycznych jakie nam towarzyszył, tuż przed meczem były przelotne deszcze a w trakcie bardzo zmieniający się wiatr, który zdecydowanie utrudniał przerzucanie 5-osobowego cup’a. Początek meczu był bardzo wyrównany i zapowiadało się, że żadna z drużyn łatwo nie odda wygranej. Jednak w drugiej połowie niemiecka ekipa zdobyła 3 breaki więcej co spowodowało, że mecz zakończył się wynikiem 9:11 dla naszych przeciwników.
Drugie starcie ostatniego dnia było ze Słowakami. W spotkaniu tym potwierdziliśmy regułę, ze nie wygrywa się dwa razy z ta samą drużyną na jednym turnieju. Tym samy pokazaliśmy ile się nauczyliśmy w trakcie minionego turnieju, co również potwierdził w mowie końcowej kapitan słowackiej drużyny gratulując nam jakże efektywnej przemiany w trakcie zaledwie kilku meczów.
W ten oto sposób zakończyliśmy nasze rozgrywki we Frankfurcie, bardzo dużo z nich wynieśliśmy i nie możemy się doczekać kolejnego naszego wspólnego wyjazdu, którym będzie Windmill 2016 w Amsterdamie.